„Kryptonim: Nowa 749”.



       Poniżej postaram się opisać pokrótce, jak ja widziałem przebieg scenariusza „Kryptonim: Nowa 749”. Jeżeli bym o czymś zapomniał/coś pominął, proszę uzupełnić lub wysłać mi maila to uzupełnię ;-)


Zadania jakie otrzymała nasza strona przed misją --> briefing (w najbliższym czasie)

        Godzina 21.00. Wyruszamy – wchodzimy do lasu. Utrzymujemy bliskie odległości ze względu na ciemność panującą w lesie. W obszarach o mniejszej lesistości lub na małych polanach idzie jeszcze coś zobaczyć ale w gęstym lesie jest zupełna ciemność. Słychać tylko pękające patyki i kroki towarzyszy, oraz oczywiście tętniący nocnym życiem las, np. „szczekające” kozły.. Poruszanie w lesie nocą jest niewątpliwie bardzo trudne i bardzo głośne. Poruszając się nawet bardzo wolnym tempem, robi się wielki hałas.
        Przemierzając las robimy co 1h krótkie przerwy.
        Po dotarciu do odpowiedniego miejsca wychodzimy na drogę, i dalszą część trasy przemieszczamy się po drodze. Przemieszczanie się drogą jest bardziej ryzykowne, jednakże ciche. Cały czas nasłuchiwaliśmy w napięciu czy aby wróg nie znajduje się nieopodal drogi. Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że 1 kulka = zgon. Każdy szelest liści, pęknięty patyk,…, powodował natychmiastową reakcje z naszej strony i obawę o własne „życie”.
       …. Jesteśmy na miejscu, czas na zaminowanie drogi. I znowu stres, jeden zaminowuje, reszta nasłuchuje wroga. Zaminowywanie trwa, czas się zaczyna dłużyć,…, w myślach tylko „kończył by już, trzeba się jak najszybciej zwijać!”. Idziemy dalej. W myślach mam „oby wróg nas pierwszy nie usłyszał i nie zrobił zasadzki bo już po nas”, …
……………..
       ….. tyle z mojej strony. Było bardzo ale to bardzo klimatycznie, mimo iż nie doszło do żadnego kontaktu ze stroną przeciwną. Misja została z wykonana przez obie strony. Myślę, że wszyscy uczestnicy scenariusza są usatysfakcjonowaniu z takiego przebiegu misji.

Pozdrawiam